To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
MZ KLUB POLSKA
Klub Miłośników Motocykli MZ

Pozostałe motocykle - Pocztowki od Wuja Matta z podrozy-Niemcy, Luxemburg, Francja

Hubertus - 2011-09-04, 07:57
Temat postu: Pocztowki od Wuja Matta z podrozy-Niemcy, Luxemburg, Francja
Pierwszy dzien - wyjazd z Bydgoszczy krotko po poludniu, pozniej jazda non stop przez 18 godzin. 1 200 km na jeden strzal. Przerwy tylko na tankowanie benzyny i kawy. Benzyna 1.55€ za litr, olej 11.50€ za litr, kawa od 2,50€ za filizanke :roll:

Kilkadziesiat kilometrow za Berlinem lapie mnie burza i towarzyszy mi juz przez cala noc az do Frankfurtu nad Menem.

Godzina 10.00, 15 kilometrow od granicy francuskiej. Miedzynarodowy Dzien Suszenia Motocykli i Motocyklistow:



Pozniej krotki rekonesans:













Najpiekniejsza czesc wyjazdu-dolina rzeki Saar, wyzlobiona wsrod czerwonych gor, z przepieknym asfaltem, milionem zakretow i zabytkami-od starozytnosci (czasy Celtow i Rzymian) poprzez sredniowiecze(koscioly, klasztory) az do wspolczesnosci (mala kolejka waskotorowa do prac rolnych).



































































Nie moglem sobie odmowic takze odwiedzin we Francji:





I Luxemburgu:











































Pozdrawiam!

Binladen - 2011-09-04, 10:01

Chylę czoła , wyprawa marzenie :D
kosior30 - 2011-09-04, 11:04

Hubertus, nie wiedziałem, że aż tak daleko się zapuszczasz jawą :) Super wyprawa :) Mam nadzieję, że na któryś zlot do nas również dotrzesz :piwo:
ETZ_PRORIDER - 2011-09-04, 12:40

Mega! wspaniałe zdjęcia, widoki że tylko pozazdrościć :) wspaniała wyprawa! :piwo:
krajan - 2011-09-04, 14:42

Szacun super wyprawa a i motórr niczego sobie Kosior30 napisał
Cytat:
Mam nadzieję, że na któryś zlot do nas również dotrzesz :piwo:
i zdasz relacje jak było przy ognisku :grin:
Hubertus - 2011-09-04, 15:38

Ja sam w to nie moglem uwierzyc, dopoki nie przekroczylem Odry :mrgreen: A potem to juz jakos samo poszlo. Tylek bolal tylko przez pierwszych 300 km, potem przestal albo ja sie juz znieczulilem. Sam wyjazd byl totalna, spontaniczna improwizacja. Bagaz zapakowany byl zle, bo za wysoko i motocykl prowadzil sie jakbym jechal z koszykarzem w stanie wielokrotnie wskazujacym na spozycie :oops: Kufry mialem, ale zostaly w garazu, bo nie bylo czasu ich zalozyc. Na 100 km przed Swieckiem postanowilem poprawic bagaz, czego efektem bylo jego zgubienie :torba": Na szczescie zauwazylem to i wrocilem po niego, ale stracilem to i owo (np. narzedzia). Pierwsza chwila zwatpienia w sens tego przedsiewziecia.

Pozniej byla euforia - granica na Odrze przekroczona. Zapadl zmrok i zaczalem oddawac sie rozmyslaniom-samotna podroz zdecydowanie temu sprzyja. Noca ruch na Autobahnie ustal prawie zupelnie i mialem wrazenie bycia rozbitkiem w malej lodeczce na wielkim oceanie-jasna, betonowa wstega autostrady ginela gdzies daleko na horyzoncie.

Trzeba bylo mocno pilnowac przebiegu, aby w odpowiednim momencie zatankowac. Stacje paliw na glownych autostradach sa co 50-60 km, ale na pobocznych nawet powyzej 100 km od siebie. Ja wprowadzilem sobie taki rygor, ze po kazdych 150 km zaczynam sie rogladac za paliwem, po 200 km to juz jest mus. Mimo to 'udalo' mi sie ze zmeczenia przegapic jedna stacje przed Frankfurtem nad Menen i do nastepnej stacji dojechalem juz na oparch.
co ciekawe, spalanie wyszlo w przedziale 3,6-3,8 litra na 100 km :lol2: wiec na spokojnie moglem zwiekszyc przebiegi do 300 km bez tankowania. Ale biorac pod uwage, ze udalo mi sie przegapic ta cholerna stacje przed Frankfurtem, to dobrze sie stalo, ze utrzymalem mimo wszystko przebiegi po 200 km, bo inaczej pchal bym z pewnoscia zaladowane moto w nocy po autostradzie :razz:

Deszcz, a w zasadze burza, zlapaly mnie w takim momencie, ze nie bylo mowy nawet, aby zalozyc cos przeciwdeszczowego. A kiedy taka sposobnosc sie wreszcie pojawila, nie mialo to juz zadnego sensu. Po 400 kilometrach w deszczu dostalem goraca kawe w prezencie od Shella-poza tym, ze z wyziebienia dostalem drgawek, musialem wygladac straszliwie. Ale nic, twardym 'trza' byc! Za to 'nogi sobie wymoczylem jak nigdy' :mrgreen:
Najbardziej balem sie, ze w srodku nocy i deszczu ktos najedzie na mnie z tylu. Dodatkowo o tym, ze jest to jak najbardziej realne, uswiadomily mnie dwie rozbite ciezarowki na pasie awaryjnym autostrady...

Ostatnie 150 km juz w zasadzie nie bardzo wiedzialem gdzie i dokad jade. Ponad doba na nogach, z czego 16-17 juz w siodle zrobily swoje. Ale udalo sie!

Po dotarciu do noclegowni motocykl zostal poddany suszeniu a ja z kolei-odwrotnie, moczeniu w wannie z goraca woda. Jakies trzy godziny :cool:

Maszyna zniosla te podroz lepiej ode mnie. Po prostu nie zrobilo to na niej wrazenia. Co prawda, podczas deszczu odmowil wspolpracy automat stopu i jedna z kontrolek z powodu utopienia, ale po wysuszeniu moto wszystko wrocilo samo do normy.

Pozniej byly juz tylko same przyjemnosci.

Jedno ze swoich sekretnych marzen udalo mi sie zrealozowac-samotna podroz przez Europe. Bo jak nie teraz, to kiedy?
Mam juz w glowie plany kolejnych-to wciaga :mrgreen:



krajan napisał/a:
Szacun super wyprawa a i motórr niczego sobie Kosior30 napisał
Cytat:
Mam nadzieję, że na któryś zlot do nas również dotrzesz :piwo:
i zdasz relacje jak było przy ognisku :grin:


Jasna sprawa, w koncu zaczynalem swoja przygode z motocyklami wlasnie od MZ 251 :grin: Milo bedzie powspominac stare, dobre czasy.

Pozdrawiam serdecznie!

Binladen - 2011-09-04, 18:48

Kurna , zazdroszczę i to bardzo , sam wybieram się na podróż przez polskę na przyszły rok , i coraz bardziej zaczyna mi się to podobać , INTR jest jest gość , tyle KM na ETZ 150 , ty na Dżawie , gratuluje i zazdroszczę.
jedrek1000f - 2011-09-08, 16:24

:dziadek: Pogratulować :piwo: :piwo: :piwo: ja osobiście lubie tamte rajony Europki :piwo:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group