Pozostałe motocykle - Pirineos 2010 :-)
jedrek1000f - 2010-07-27, 14:14 Temat postu: Pirineos 2010 :-) 10 VII 2010
Wstaje o 4 rano wskakuje w ubranko motocyklowe i wychodząc zamykam drzwi w domu wraz z dotychczasowym szarym życiem i innymi pierdołami skakuje na obładowaną Lokomotywe i zaczynam nowe życie czyli takie jakie tygryski lubią najbardziej
jade na spotkanie ze znajomymi w umówione miejsce w Grotkowie pod wiatrakiem tam zamieniamy pare słów i mała polewka i ciśniemy niby autostradą w kierunku Zgorzelca następnie lecimy do znajomych do Kaiserslautern u których to z kolei mamy nocleg tego dnia nawijamy na spokojnie i najwięcej km-ów czyli 1000 w upał jaki panował tego dnia to była masakra ale daliśmy rade
11 VII
Wstajemy nawet nie wiem kiedy wkażdym bądź razie w dzień troche bajerójemy i wkońcu idziemy odprowadzić kumpele na 13 godz do pracy a przy okazji pałętamy sie po mieście i robimy dobre wrażenie między innymi kąpiemy a raczej ja sie kąpie w fontannie w taki upał zimna woda jak najbardziej jest wskazana troche sie wygłupiamy i lecimy sie pakować do drogi która to z kolei wiodła nas do Francji do Paryża ale tego dnia nie docieramy do celu bo niby gdzie ma sie nam spieszyć przecież to nie piekarnia więc szukamy na spokojnie noclegu
12 VII
Wstajemy rano i jest niezła polewka ze mnie bo odjeło mi prawie całkiem głos po sobotniej klimie w pracy ale nie zawracam sobie tym gitary przeca to wakacje więc ramiączka luzem wskakujemy na sprzęty i robimy atak na Paryż co jakiś czas mając niezłą polewke na postojach wkońcu docieramy na miejsce pod Katedre Noterdam i jest małe pytanko gdzie jest ta Wieża Eiffel po dłuższym zastanowieniu sie i namawianiu mnie przez znajomych żebym spytał o droge z czym nie widze raczej problemu poza tym że jak próbuje sie odezwać to jest niezła polewka z mojego cieniutkiego głosiku wreszcie sie wpieniam i wskakujemy na sprzęty i prowadze na pałe aż trafiamy na miejsce robimy pare fotek znowu polewka z mojego głosiku następnie tradycyjna ożeźwiająca kompiel w fontannie pod Wieżą i lecimy dalej na południowy-zachód w moim najbardziej ulubionym kierunku czyli Hiszpania i Pireneje następnie szukamy noclegu i idziemy w kimono bo co masz zrobić dziś to zrób jutro będziesz miał dzień wolnego
13 VII
Wstajemy małe śniadanko i lecimy dalej po drodze zaczyna troche kropić i więc wskakujemy w ubranka przeciw deszczowe i lecimy dalej bo jeszcze kawał drogi przed nami po parudziesięciu km ja mam powód do polewki bo u znajomych przciwdeszczówki sie okazały bardzo szczelne czyli nabrały wody i nie chciały wypuścić i tu sie pojawia mały problemik bo chyba z powodu jakiegoś święta (my nie wiedzieć o tym) wszystko jest pozamykane tzn sklepy więc tak jedziemy,jedziemy i jedziemy aż wkońcu patrze jest otwarty duża,dobra i tania towara czyli market więc wpadamy z polewką i szukamy coś nieprzemakalnego co sie naszczęście udaje znajomi robią zakupy wskakują w ciuchy i lecimy dalej
14 VII
Wstajemy wraz z ładnym dzionkiem mój głosik już powrócił więc wskakujemy na sprzęty i lecimy na Hiszpanię do Donostia-San Sebastian gdzie docieramy po południu na samą plaże i nie bojąc sie nikogo wskakujemy do Oceanicznej wody w Zatoce Biskajskiej i oczywiście leżymy na plaży robimy pare fotek i lecimy w Pireneje szukając noclegu
15 VII
Robimy to co rano czyli .... i lecimy dalej ku przygodzie widoczki coraz ładniesze nie wiadomo w którą strone obracać głowe tyle tu tego że masakra a to jeszcze nie są najwyższe rejony tych bajeranckich górek dodając do tego bardzo dużą ilość zakrętów jeden za drugim to w prawo to w lewo w góre i w dół i praktycznie wszędzie nowe dywaniki normalnie jesteśmy w raju
16 VII
Lecimy na Francuską strone jest super z tym tylko że oprócz pogody Francuzi mają troche gorsze drogi ale i tak na 200% lepsze niż w Polsce więc wybaczamy im to małe nie dociągnięcie z racji naszego pobytu ale widoki tak jak po Hiszpańskiej stronie zapierają dech na szczęście mam torbe na zbiorniku dzięki czemu moja szczena nie obiła lakieru na zbiorniku ani go nie wgniotła tyle tu wspaniałych widoków że nie wiadomo co fotografować a na dodatek co jakiś czas chodzące luzem po drogach wszelkiej ilości i maści krowy,konie,kozy i jeszcze czegoś tam to wszystko stwarza taki klimacik że aż sie niechce z tąd jechać dalej
17 VII
Lecimy na Hiszpańską strone gór po której to z kolei jest nie tylko cieplej ale i widoki w takiej pogodzie są lepsiejsze jak i warunki drogowe poza tym to ciągle tylko w góre to w dół w prawo to w lewo Miśka mówi że dre kuframi prawie po asfalcie w zakrętach oni z kolei nie mogą za mną nadążyć swoim chpperem w między czasie robimy większe zakupy bo normalni ludzie mają Niedziele wolne i sklepy są pozamykane więc kożystamy z tego że jest dziś Sobota
18 VII
Robimy to samo co poprzedniego dnia czyli latamy po zakrętach,fotki i kompiel w rzece troche też łazimy choć nie daleko ale zawsze coś
19 VII
Lecimy na Francuską strone przez znowu nie zliczoną ilość tuneli w tym zaliczamy najdłuższy ponad 8000 tys metrów i było zajefajnie mordka mi sie cieszyła że szok ale po drugiej stronie tunelu jest taka mgła że szok widok do 10 m prędkość spoada drastycznie do około 30 km/h co okazuje sie i tak za duża bo wpewnym momencie z pobocza wskauje biały busik ale na szczęście w Lokomotywie zawsze hamują dwa koła (Dual CBS) więc dajemy rade co do innych widoków to trudno wyczuć co tam było ale zjeżdżamy na dół i im niżej to jest trohe lepiej bo coraz wiącej widać poza tym pada mżawka więc znajomi wskakują w przeciwdeszczówki ja tylko wpinam membrane do kurtki i lecimy dalej na dół a nasępnie obieramy kierunek na strone Hiszpańską wygżać sie w słoneczku po drodze mijamy wielu kolarzy mała bajerka,polewka ja chce między innymi brać na hol paru typa i podciągnąć ich troche do góry następnie lecimy dalej po przekroczeniu granicy robi sie coraz cieplej i jest superancko lecimy więc nad rzeke by sie troche ochłodzić i napotykamy tam dwóch rowerów ale naszczęście oni sie zmyli po nie tylko naszym pryjeździe więc zrobiło sie miło
20 VII
Spędzamy ostatni dzień w Pirenejach nieźle sie bawiąc wpadamy do Andory łazimy troche po stolycy wysyłamy kartki pocztowe do domu i lecimy dalej na południe
21 VII
Docieramy ze smutkiem na samo południe pirenei nad wybrzeże kąpiemy sie w Morzu Śródziemnym,leżymy a następnie lecimy dalej wzdłóż wybrzeża do Francji ja z żalem rozstaje sie z Hiszpanią (z pytaniem na ustach dlaczego byłem taki głupi i wróciłem do Polski tego to nie wiem no ale cóż tak to już jest mam nadzieje że jeszcze kiedyś wróce tu i to najchętniej nie raz i nie dwa ) następnie lecimy do Sete gdzie sie ponownie zanużamy w morzu ja podziwiam zmiany jakie sie tu pojawiły na leprze przez te lata kiedy tu ostatni raz byłem i normalnie jestem w szoku
22VII
Lecimy do Marseille(Marsylii) a następnie do St Tropez (do Luisa) robimy pare fotek jest zaje..iście następnie kompiel w morzu chwilka ściemniania i lecimy dalej do Nice(Nicei) tam też pare fotek,kompiel+małe opalanko i lecimy dalej do monako gdzie robimy dosłownie pare i lecimy dalej do Italido San Remo gdzie robimy ponowną kompiel i idziemy do snu
23VII
Budzimy sie o poranku w Itali i po małej ściemce w okolicach San Remo lecimy powoli w kierunku Genova następnie rostajemy sie z wybrzeżem na reszte podróży i powoli toczymy sie w kierunku Dolomitów gdzie spędzamy noc w parku po przebudzeniu i spakowaniu sprzętów ide troche połazić po tym parku i niedaleko od naszego obozu patrze na tablice z zakazami i wychodzi na to że jak by nas przyłapali na między innymi noclegu w tym miejscu to dostaniemy po 200 ojro więc ide wypłoszów i mówie że jak nas tu spiszą to dostaniemy w promocji po 200 ojro i zaraz wskoczyliśmy na sprzęty i jazda w kierunku Szwajcarii gdzie spędzamy noc
24VII
Pobutka z rańca mała ściemka i jedziemy w Alpyby choć troche je musnąć tam śmigamy podobnie jak w Pirenejach z góry na dół w prawo i w lewo nieźle sie przy tym bawiąc oraz spędzamy kolejną noc
25VII
Budze sie i chyba mi sie coś przyśniło bo pomieszały mi sie dni wstając byłem pewny że dziś jest Sobota więc zaczołem poganiać wypłoszów i gaz do domu by zdążyć do Niedzieli do najlepiej chociaż do południa ale jakimś czasie wszystko wróciło do normy i sie uspokoiłem dając na luz więc dalsza droga znowu leciała lajcikowo aż do noclegu pod Czeską granicą
26VII
Spokojnie wstajemy rano i powoli sie toczymy przez Czechy do Polski widoki takie sobie zresztą od opuszczenia Alp więc nierobią na nas większego a raczej żadnego wrażenia więc tak sobie spokojnie lecimy do domciu a w Polsce jak to w Polsce dziury,dziury i jeszcze raz dziury (eh ta prawdziwa Europa ) ale najważniejsze że podróż odbyła sie bez streowo a nasze maszynki chodziły jak ta lala i wielka za to im chwała
Podsumowanie:
Pogoda dopisała w sumie tylko dwa razy kropiło do samej Szwajcarii było ciepło jak w Lipcu wręcz upalnie ale od momentu przekroczenia granicy Włosko-Szwajcarckiej jak ręką odjoł zrobiło sie naprawde chłodno i bez cieplajszych ciuszków daleko byśmy nie zajechali naszczęście mi wystarczyła sama membrana wpięta do kurtki ale wrazie W miałem jeszcze podpinke ale z niej naszczęście nie skożystałem ani razu zresztą tak jak z membrany w spodniach poprostu nie było takiej potrzeby
matmax - 2010-07-27, 19:21
jędrula... no klasyka klasyki. Relacja w pierwszym gatunku.
Dobrze że sprzęty nie nawaliły (tego zawsze obawiam sie na wyprawach...) Widoki do naprawdę nie samowite... Kolega na czoperku to musiał uważać na zakrętach by sobie podnużków nie poodzierać . Lokomotywa była w swoim żywiole co ??
Gratulacje Jędrek, świetna wyprawa... Szkoda że na ukrainie Ciebie z nami nie będzie... ubolewam.
Dziewiczy głosik w twoim wykonaniu musiał nieźle ubarwić wyprawę
Awers - 2010-07-27, 19:29
czyli że było superancko, a za rok jak pojedziesz w świat na MZ-cie to będzie jeszcze lepiej
tylko tak za bardzo nie picuje tej Etki żeby nie było tak jak z lokomotywą, że całkowicie bezawaryjna
[ Dodano: 2010-07-27, 19:34 ]
widzę że znajomi zmienili styl i się pożegnali z trampkiem, a na taką wycieczkę był by jak znalazł
nemo491 - 2010-07-27, 21:18
Pogratulowac podrozy
m4riush - 2010-07-27, 23:52
kurcze Jedrek... posiałem do Ciebie telefon, a oprowadziłbym Was po Paryżu i przenocował. Zdążyłem tylko na forum napisać, ale już nie zdążyłeś odczytać.
pozdr z pod Paryża i zapraszam następnym razem
fajny wyjazd mieliście
jedrek1000f - 2010-07-28, 08:45
Dzięki panowie dzięki podróż była naprawde super a fotki tego nie oddadzą to trzeba poprostu przeżyć i dorzucam tę podróż do tego koszyka w którym są inne miejsca w które chciałbym jeszcze wrócić i to bardzo chętnie
matmax głosik był naprawde wymiękający kładł byś sie ze śmiechu
Awers żałowali że sprzedali Trampka choćby dla tego że był wygodniejszy
m4riush nic straconego zawsze jest powód żeby wrócić do Paryża żeby sie troche poszwędać bo z tego co widziałem to jest na czym zawiesić oko
Ppeterek - 2010-07-30, 20:54
Ślicznie.
Ja twoją relację zacząłem od zdjęć. Piękne widoki...
pozdro
jedrek1000f - 2010-07-31, 09:16
Hmm... dzięki Peterek
matmax - 2010-07-31, 10:01
Widzę że była nawet poważna przeprawa przez rzekę Taka wyprawa to już nie żarty
Przecudne widoki...
jedrek1000f - 2010-07-31, 19:55
No ba i to jaka
czesze sie że fotki sie podobają
co do widoczków to fakt w niektórych miejscach normalnie jak w bajce
Adrian1992 - 2010-08-01, 10:38
ufff na tym 6 zdjęciu to te konia musiały dostać porządnej sraki Ogólnie to miodzio wycieczka będziesz miał co opowiadać wnuką
micek - 2010-08-01, 16:44
zacnie
poopowiadasz na najbliższym zlotowisku przy buteleczce czegoś dobrego
pzdr
sti111 - 2010-08-01, 22:32
Dwa razy przetarłem oczy gdy zobaczyłem nick micka. Jendruś, kolejne trasy na mapie zaznaczyłeś! Do zobaczenia przy piwku.
Awers - 2010-08-01, 23:24
no i jeszcze dodatkowe punkty w klubie masz za zabranie ze sobą i prezentowanie się w koszulce klubowej
jedrek1000f - 2010-08-02, 18:23
Dzięki panocki a naprawde będzie o czym opowiadać przy buteleczce napewno czegoś dobrego co do klubowej koszulki to ze mną jak z dzieckiem za rączke i do piaskownicy po za tym to niech widzą zagraniczniaki że u nas też są wporządku człowieki i swój klub mają
pozdro i do zobaczenia przy najbliższej okazji
ps przy dalszej okazji też oczywiście
|
|
|