To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
MZ KLUB POLSKA
Klub Miłośników Motocykli MZ

Na motocyklach MZ - Szakal i ekipa - Ukraina i Morze Czarne

koziol - 2013-09-16, 22:54
Temat postu: relacja
Jak obiecaliśmy tak wrzucam relacje z wyprawy, trochę długo zajęło pisanie, ale w końcu jest :cool: miłej lektury ;)

:arrow:

10.08.2103r
(koziol z pawciem013) ruszamy na ETZecie do Zambrowa, tam w parku robimy małą przerwę czekając na resztę ekipy. Następnie jedziemy całą paczką Podlasiaków na ślub Kosiora, po eskorcie bawimy u Stefana w Chlebni :D

11.08.2013r
Rano uzgadniamy przy kompie u Stefana trasę do samej Odessy. Szakal przeprowadza mały remont śruby mocującej zbiornik… Po spakowaniu się i pożegnaniu wszystkich około 11 jedziemy w stronę granicy. Robimy krótki postój pomiędzy Radomiem a Lublinem, drugi dłuższy w Chełmie, tam zajadamy się pizza w DaGrasso na rynku. Około 18.30 jesteśmy na przejściu w Dorohusku, tam w jednym z wielu kantorów wymieniamy dzięgi ze złotówek na hrywny, wytargowaliśmy z 0,45gr na 0,44gr za 1 HUA. Dobre i to. Bierzemy też trochę dolarów, ot tak na wszelki wypadek. Na samym przejściu motórami pędzimy obok kolejki osobówek, po stronie polskiej strażnik w porządku, puścił nas szybciutko… Po stronie Ukraińskiej nie wiadomo o co chodzi, gdzie iść, z kim rozmawiać. Chyba na złość udają że nie rozumieją po polsku i po angielsku. Na pewnym etapie pawcio i zabro pojechali za daleko mając w dupie odprawę paszportową i zostali grzecznie zawróceni hehe.
Po wielu manewrach pojechaliśmy dalej, już po ukraińskiej ziemi. UKRAINA :D … szukamy stacji i napełniamy zbiorniki E95 super, tzn oni nam napełniają. Na dzikim wschodzie najpierw się płaci za paliwo, później koleś ze stacji osobiście nalewa fuel. Do pełna to do pełna, nie ma lipy, czyli nie ma gdzie oleju już dolać. Szczodrze polewają do samego meniska. Nie pierwszy i nie ostatni raz, trzeba było ich pilnować ;) wyjeżdżamy ze stacji i za 300m stajemy na poboczu, MZty ulewają paliwo żeby jakoś olej dolać. Do Kovel dojeżdżamy około 22, z tym że bezwiednie zmieniliśmy strefę czasową, więc była już 23. W mieście dojeżdżamy do centrum, stajemy pod jakimś marketem. Mnóstwo ludzi łazi po deptaku, młodzież spija wieczorny browarek . Podjeżdża do nas facet około 30 lat na rowerze marki oczywiście Ukraina, jedyna słuszna tam, obok Łady :) ; po chwili okazuje się że jest pół-Polakiem, spoko się gawędzi. Po chwili poznajemy też Adrieja i Szaszę, ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że nie kupimy tu piwa po 22. No ładnie… Ale chłopaki mają jakiś zaprzyjaźniony magazin i tam dostajemy kilka browarów. Podszedł też jakiś dziadek bo zobaczył motocykle, trochę nawiany tłumaczy że kiedyś jeździł Zundappem. Próbuje sprzedać szakalowi jakąś śmierdzącą rybę z reklamówki którą przytachał. Sasza i Andriej proponują nam dobre miejsce na rozbicie pałatek w pobliskim parku ale nas nie przekonują… Wyjeżdżamy na przedmieścia Kovel, tam nad jakąś rzeczka rozbijamy się, pijemy piwko i zapadamy w twardy sen, wreszcie…

12.08.2013
Około 8 powoli otworzyliśmy oczy, mała toaleta w rzece, śniadanie i pognaliśmy w dalszą drogę w głąb Ukrainy… Odwrotu już nie było :D cały dzień spędziliśmy w siodle, bo założenie było takie, żeby jak najszybciej dojechać nad morze, bez zbędnych postojów i przerw. Jechaliśmy autostradą Warszawa – Kijów zbudowaną na Euro2012, całkiem dobra droga, choć brak zakrętów strasznie nudził. Prędkość przelotowa około 100km/h MZty dzielnie parły do przodu ;) sporo milicji po drodze, w miastach jak i na trasie, ale nikt nas nie kontrolował. Ludzie w mniejszych miejscowościach spontanicznie nam machali i pozdrawiali. W Żytomierzu przypadkowo napotkani kolesie tłumaczą nam jak wyjechać z miasta, bo trochę pobłądziliśmy po centrum żeby znaleźć market i zrobić zakupy a znaków tu jak na lekarstwo. Po kilku minutach tłumaczenia drogi koleś kupił mapę, wrysował trasę, cos potłumaczył jeszcze, pożegnaliśmy się i poszedł. Bardzo pomocni i życzliwi ludzie są na wschodzie i jeszcze nie raz się o tym przekonaliśmy. Tego dnia udało nam się dojechać do Antoniv’a, bardzo klimatyczne miejsce: ogromny staw i super miejsce na namioty. Tego wieczoru dane nam było wypluskać sie w stawie, bardzo przyjemna kąpiel. Pokonany dystans przez cały dzień to prawie 500km. Rozbiliśmy namioty, rozpaliliśmy ognisko, bo powoli się ściemniało. Kilka minut przed 22 zajeżdża jakieś terenowe auto pod nasz biwak oślepiając nas reflektorami, wysiada dwóch facetów i pytają co my tu robimy… Okazuje się, że to strażnicy, myśleli że ryby kłusujemy…. Jak wyjaśniliśmy, że jedziemy z Polski nad Morze Czarne to już było ok, powiedzieli że w nocy będzie pływała łódź po stawie i jeszcze sprawdzą czy u nas wszystko w porządku. „Adychajcie chłopcy” usłyszeliśmy na pożegnanie i sobie pojechali ;) dopijamy vódkę z dziewczynką i jakieś piwo, następnie myk w namioty spać…

13.08.2013
Wstajemy około 8, jemy śniadanie, czyli po szybkiej chińskiej zupce z Radomia. W MZtach ponaciągaliśmy łańcuchy, tyle o poranku. Lecimy dalej. Około 11 wjeżdżamy na trasę M05 łączącą Kijów z Odessa. Po przejechaniu 300km w TSce zapala się kontrolka od ładowania, zjeżdżamy i Zabro szuka przyczyny. Pękła płytka od szczotki masy, mały zabieg, kilka podkładek i można jechać dalej! Droga prosta nic się nie dzieje, nudy że aż przysypiam. Wzdłuż drogi ogromne pola słonecznikowe i arbuzowe, przydrożni sprzedawcy handlują wielkimi arbuzami i melonami. Powoli zaczynamy czuć morski klimat, powietrze jakby inne. Około 16 docieramy do Odessy, ogromne miasto, zero znaków… Na skrzyżowaniu do Pawcia zagaduje koleś ze Skody Superb i proponuje eskortę nad morze do innej miejscowości. Zdając się na wiedzę tubylców ruszamy za nimi. Dojeżdżamy do Iliczovska. Pożegnanie z przyjaznym druzja i ruszamy na wybrzeże. Motocykle stoją nad samym morzem a nas skusiła budka z piwem... Ruszamy na poszukiwania noclegu. Nie jest łatwo znaleźć pokój na 2 noce dla 4 osób. Życzliwy koleś tłumaczy, że ciężko będzie tutaj coś znaleźć z naszym czasem pobytu i proponuje aby udać się do Grybovki. Ruszamy. Zmierzch zaczyna nas gonić ale trafiamy na drogowskaz i ku zdziwieniu żwirowa droga prowadzi nas do serca kurortu w Grybovce. Po uciążliwych kilkugodzinnych poszukiwaniach :sciana: wreszcie sympatyczna Tania przygarnia nas do bazy wypoczynkowej. Zapoznajemy się z obsługą i z miłym zaskoczeniem okazuje się że jedna z kobiet rozmawia całkiem nieźle po polsku. Parkujemy i rozjuczamy motóry a dalej udajemy się na zasłużoną popijawe. Po paru flaszkach zapadamy na disco, oj działo się ;)

14.08.2013
Na spokojnie pobudka w stylu studenckim. Co prawda teleexpress nas nie obudził, ale wcześnie też nie było... To nic, czas tu płynie inaczej ;) siadamy na motory jedziemy pozwiedzać nad Zatokę, czas płynie beztrosko, pawcio z zabrem wbijają emzetami na plaże, ale było widowisko :D W końcu są kanikuły! Plaża, piasek, zimne piwko :piwo: lepiej niż na skurwolii. Czas płynie błogo. Nie ma żadnego pośpiechu. Minerał Fiutta odnaleziony :> Wieczorem oczywiście znowu na disco ;)

15.08.2012
Kolejny dzień byczenia się. W barach, restauracjach próbujemy tutejszych specjałów. Naprawdę dobre żarcie tu serwują. Robimy małą przejażdżkę do Iliczovska zakupić pamiątki itp. Emzety wszędzie wzbudzają zainteresowanie, praktycznie nikt nie widział DDR-owskiej technologi. Wracamy na ośrodek i znowu sielanka. Leżąc na plaży wpadamy na pomysł, żeby popływać na bananie. Kolo na motorówce przewozi nas po kozacku wywracając kilka razy do wody, a my uchachani wracamy dalej sączyć browar. Alkohol i cygarety są tak tanie że wykończyć się można ;) Żyć nie umierać, jednak jutro już czas wracać…

16.08.2013
Jak zwykle nam podlasiakom nie udają się poranne wyjazdy powrotne. Teraz też bez wyjątku. Hrywny praktycznie już wydane, zostało ledwie na paliwo, dobrze że wzieliśmy te baksy ;) Przy ogarnianiu naszego taboru, okazuje się że brakuje aparatu Szakala, stąd te braki w fotos tory. Desperackie próby poszukiwania kończą się fiaskiem. Mówi się trudno. Po czułych pożegnaniach z obsługą naszej bazy (kobity płakały) ruszamy w trasę. I znów ta Odesa i jej brak oznakowania... Oczywiście zbłądziliśmy. Napotykamy BMW na tablicach przemyskich, ale okazało się że ruscy wożą się na polskich blachach, niewiele nam pomogli. Przy pomocy przechodniów jakoś udaje nam się wydostać i ruszyć w stronę Kijowa. Gonimy póki słońce nie zajdzie za horyzont. Znajdujemy na uboczu małą wieś i na jej końcu zatrzymujemy się. Zabro z kozłem idą zapytać pobliskich gospodarzy, czy można zatrzymać się na noc. Jak zwykle „wsio normalna” i rozbijamy pałatki w sadzie. Oczywiście nie obyło się bez ogniska, browaru i długich rozmów.

17.08.2013
Z samego rana przychodzi babuszka z jakże straszną informacją, że zakręcili wodę we wsi i niestety nie będziemy mogli skorzystać z porannej toalety. Zdziwieni odpowiadamy, że nie trzeba i dziękujemy. Pakowanko, strzały w kickstartery (kto ma) i ruszamy na trasę. Od dziurawych dróg w MZ ETZ 250 DDR electronic bez BINGa pękają zaczepy trzymające tylny błotnik, szybka naprawa za pomocą opasek i pasków, można ruszać. W międzyczasie okazało się, że Kraz przejechał po kominiarce Zabra którą biedny zgubił kilkaset metrów przed miejscem naprawy, ot bladź, specjalnie celował i teraz cała w czarne romby jest... Gonimy dalej ile sił. Robimy całkiem niezłą odległość 600 km. Zachodzące słońce daje znać, aby poszukać sklepu i miejsca na nocleg. Potrzebowaliśmy kupić chleb na kolację, pytając w barze o chleb w języku polsko – ukraińskim ale zakupy nie doszły do skutku. Poszliśmy więc na stacje naprzeciwko baru nadal szukając chleba, po zakupie 4 bułek i powrocie na drugą stronę autostrady przywitał nas właściciel baru który rozumie i całkiem dobrze mówi po polsku. Zainteresował się nami jak zobaczył motóry. Powiedział, że ma chleb a pani zza baru wzięła nas mamroczących coś pijaków ćpunów – ha podlasiaki i ten łamany ukraiński język. Zaprosił nas do siebie na kolacje oraz zaproponował spanie w altance, super! Gaspadin Andriej godnie nas ugościł, ot ukraińska gościnność :D Okazuje się, że facet siedzi po uszy w motocrossie, chyba lepiej trafić nie mogliśmy. Po pysznej kolacji ze swojskich wyrobów oraz samogonce, gaworzymy do późna o motorach, historii i życiu na Ukrainie. Wreszcie kładziemy się spać w altance przy barze.

18.08.2013
Drogi dzienniczku, piszę do Ciebie ostatni raz... Wstajemy wcześnie i czekamy na gospodarza. Poranna kawa i pogaduchy, wspólne foto oraz wymiana adresów e-mail. Dostajemy plakaty zawodów motocrossowych, których współorganizatorem jest Andriej. Kilka zdjęć na pamiątkę, błogosławieństwo od miejscowego duchownego i ruszamy dalej. W Kovel zatrzymujemy się na odpoczynek i posiłek, bo już powieki leciały. Na granicy Ukraińskiej po rozmowach z celnikami udaje nam się przemknąć obok kolumny aut i jedyną kolejką jest odprawa celna i paszportowa. Po naszej stronie kolejne podziwy: „Gdzie wy byliście? Mztkami? Ja też mam, ale tylko na ryby jeżdżę, no maksymalnie 100 kilometrów”. Ludzie, trochę wiary w DDR… Na granicy ostatnie zakupy za ostatnie hrywny. Udało się, jesteśmy w Polsce. Po tylu kilometrach dojazd z przejścia do domu wydaje się dziecinnie prosty jak wjazd na podwórko. W Bielsku Podlaskim zdzwoniliśmy się z Krychą i Natalą, miłe pogaduchy dłuższą chwilę i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę, Zabro z Szakalem polecieli na Białystok, pawcio i ja w strone Brańska magiczną drogą 66 i dalej na Zambrów, Łomżę. Dobijamy około 23 do domu, chłopaki pewnie już herbatkę piją. Wyprawa dobiega końca, a wspomnienia na całe życie...

mapa:
tutaj

zdjęcia:
tutaj

Where is your God now!? :twisted:

Szakal, Pawcio, Zabro i Koziol

ps. relacja napisana wspólnymi siłami ;)

wojtek.mz - 2013-09-16, 23:26

Super wyprawa :piwo: :piwo: :piwo:
Krycha - 2013-09-17, 22:40

Panowie, macie jaja ze stali. :piwo:
Świetne widoki, elegancka pogoda, Ukrainki które pewnie dość zacnie ubawiliście... Planujecie powrót w tamte rejony?
Zabro, Twoja emzeta jest pancerna :twisted:

Adax - 2013-09-18, 00:04

Szacuneczek panowie, zazdroszczę Wam tego wyjazdu, fajne foty, Kozioł fajny opis, no może trochę mało rozwinąłeś wątek nocnych baletów. :razz: :pejcz:

P.S. Szakal, wyrazy uznania za zabranie kolegi na plecak. :ok2:

zabro89 - 2013-09-18, 10:13

Krycha, dzięki :) Wyjazd niesamowity i w przyszłe lato trzeba powtórzyć tylko raczej inne państwo.
pawcio013 - 2013-09-18, 17:05

Chorwacja!!! heavy
grzybol - 2013-09-18, 23:18

Republika Kazantip ! :sex: :cool3:
arlamir - 2013-10-11, 08:35

Dobrze widzę że prawie 3 tys km zrobiliście? Szacun Panowie!!
rastuch - 2013-10-11, 16:38

Gratuluję :piwo:
Reich - 2013-10-11, 17:00

Nie czas i nie temat ale...
mapka

szakal7891 - 2013-10-11, 20:26

Reich napisał/a:
Nie czas i nie temat ale...
https://mapy.google.pl/maps?saddr=Pu%C5%82awska&daddr=SS11&hl=pl&ie=UTF8&ll=48.589326,16.721191&spn=8.386934,21.643066&sll=50.923813,18.764648&sspn=3.995999,10.821533&geocode=FfZaHAMdcc5AAQ%3BFWfFtQIdN0W7AA&mra=me&mrsp=0,1&sz=7&t=m&z=6

Reich czyżby propozycja na 2014 rok??

czochu - 2013-10-11, 22:07

pisze sie, zamiast czarnego był bałtyk ale zesmy sie źle ogarneli , 2014 będzie dalej niiiii szakal ;)
rastuch - 2013-10-12, 08:51

Reich, Czemu akurat tam?

Wklej linka do mapki przez [url] bo tak to mega rozciaga stronę forumowa

Pavel - 2013-10-12, 20:46

Kiedy sie tam wybieracie?Bardzo powaznie mysle o takiej eskapadzie.
John - 2013-10-13, 08:43

Super wyprawa Panowie, aż żal dupę ściska :piwo:
Reich - 2013-10-13, 20:59

szakal7891 napisał/a:
Reich czyżby propozycja na 2014 rok??

Ot taka luźna myśl na zimowe wieczory.

rastuch napisał/a:
Reich, Czemu akurat tam?

a czemu nie, drobne modyfikacje trasy aby po drodze zwiedzić jak najwięcej i jest przygoda.

Pavel - 2013-10-13, 21:51

[/quote]
Ot taka luźna myśl na zimowe wieczory.


Prosze rozwinac ta mysl :arrow:

Daszi - 2013-10-14, 21:46

Macie co wspominać. Wyprawa udana. Pozazdrościć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group