|
Rumunia 2016 czyli "łolaboga, okradną was i pobiją tam& |
Autor |
Wiadomość |
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-24, 20:34 Rumunia 2016 czyli "łolaboga, okradną was i pobiją tam&
|
|
|
Czemu Rumunia? Ano dlatego, że jest to must be dla motocyklisty. Postanowiłem, że kiedyś pojadę do Rumuni 11 stycznia 2013 roku, po obejrzeniu odcinka Top Gear w którym jeździli po Transgararskiej. Od tego momentu wiedziałem, że muszę tam jechać. Szakal takie postanowienie miał jeszcze wcześniej, bo po przeczytaniu relacji z rajdu MZ Klubu. Co było więc robić? Trzeba jechać... No to zaczynamy
Dzień pierwszy
Przygoda z Rumunią zaczyna się dla nas 4 września. Dzień wcześniej wraz z innymi eMZeciarzami odprowadziliśmy Allu w ostatnią podróż jako kawalera i pierwszą jako małżonka. Pole namiotowe mieliśmy w Łańcucie, przy miejscowym basenie.
Poranek był leniwy, pogoda sprzyjała a mimo wszystko nikomu nie chciało się pakować namiotów. Mimo to kolejne osoby żegnały sie z nami odjeżdżając z pola, a my powoli zaczęliśmy się pakować. Gdy już zapakowaliśmy się na motocykle zostaliśmy tylko ja z szakalem i Maciek ze Stefanem którzy wracali z basenu.
Jechaliśmy niespiesznie, niewielkimi wiejskimi drogami przesuwaliśmy się cały czas w stronę granicy ze Słowacją. Po drodze mijaliśmy dużo Goldwingów z różnych stron europy. Dziwna to maszyna, a najdziwniejsze w niej jest to, że trzeba ją trzymać zawsze obiema rękoma. Gdzieś przed samą granicą mała przerwa na obiad i dalej w stronę Satu Mare, które miało być naszym pierwszym miejscem noclegowym.
Po przekroczeniu granicy Słowackiej od razu rzucili mi się w oczy uchodźcy ze wschodu. Tak blisko Polski, a taka duża różnica pod względem ich ilości. Stali głównie przy drogach sprzedając grzyby, jagody i jeżyny. Poczułem się nieco nieswojo, choć przecież nic mi z ich strony nie groziło.
Po przejechaniu granicy z Rumunią nawigacja zwariowała, choć widziała drogę to nie pozwalała nam nią jechać. Jak się okazało było to droga płatna (zwykła "wojewódzka" droga której nawet nie da się ominąć). Podjechaliśmy więc na stację i tutaj dwa zaskoczenia, po pierwsze obsługa mówi płynnie po angielsku, płynnie... mówią jakby się urodzili w Londynie! A drugim było to, że wszystkie mosty (tak tak, mosty też bywają tam płatne) i drogi są dla motocykli darmowe.
Zaczęliśmy więc szukać noclegu, pierwszy hotel ładny, ceny ok ale jakoś nie widać obsługi. Pojechaliśmy więc do drugiego hotelu, przy samej ulicy. Ceny dobre, warunki dobre, a gdy zapytałem gdzie możemy zaparkować nasze motocykle dostałem odpowiedź że w holu restauracji Wieczorkiem lokalne piwko i obserwacja ulicy z hotelowego tarasu. Zaczyna mi się podobać.
|
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
storm007
Motocykl: M72 MW750 ETZ150 TS2
Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Kwi 2016 Posty: 64 Skąd: Oberschlesien
|
Wysłany: 2016-10-24, 21:35
|
|
|
Tez mi tak mowili jak jechalem na Rumunie w 2004r. czyli opinie o tym kraju wiele sie nie zmienily. Ja preferowalem noclegi na kempingach, polach namiotowych i na dziko. Polecam bo mozna naprawde poznac koloryt kraju.
Co do tych uchodzcow za granica na slowacji, to czy aby to nie byli lokalni cyganie. Na pograniczu zarowno z Czechami jak i ze Slowacja jest tego masa a tez maja sniada cere. |
|
|
|
|
borgi
Zlotowicz Borgi
Motocykl: ES 250/0 '59
Pomógł: 20 razy Dołączył: 13 Maj 2010 Posty: 659 Skąd: Kraków/Zabrnie
|
|
|
|
|
Matfiej
Prawdziwy Żółtodziób
Motocykl: Miał być i jest!
Pomógł: 16 razy Wiek: 27 Dołączył: 05 Wrz 2011 Posty: 451 Skąd: Podlaskie
|
Wysłany: 2016-10-25, 11:25
|
|
|
Z niecierpliwością będę czekał na więcej, bo jest świetnym stylem napisane, a i miejsce docelowe bardzo mi się podoba ! |
_________________ Za długa sygnaturka? Osz Wy ! |
|
|
|
|
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-25, 19:13
|
|
|
Dzień Drugi
Na wschód, tam musi być cywilizacja...
Noc była duszna, cały czas włączony był wiatrak w pokoju, ale budzimy się wypoczęci. Dzisiaj chcemy zwiedzić Wesoły Cmentarz, więc pakujemy się na motocykle. Okazuje się, że łatwiej było do holu wjechać niż z niego wyjechać, ale dajemy radę. Około godziny 10.00 ruszamy na wschód, w stronę Sapanty. Drogi może nie są zbyt rewelacyjne, ot takie polskie powiatowe, miejscami nawet gminne ale widoki rekompensują wyboje w asfalcie. Jedziemy Karpatami więc jedzie się stosunkowo powoli. Dotarliśmy w końcu do Sapanty, tylko gdzie ten cmentarz? Przejechaliśmy całą wieś, nie zauważając znaku. Coś jest, jakiś znak, jedziemy! Po dwóch kilometrach zwątpiliśmy, ale jadący za nami autobus wycieczkowy jedzie dalej więc podążamy za nim. Dojechaliśmy w końcu na miejsce. Co prawda nie jest to cmentarz a monastyr Sapanta Perii. Czyli drewniano-murowana cerkiew w stylu marmaroskim z wieżą o wysokości 75m wysokości, co czyni ją najwyższym drewnianym budynkiem sakralnym na świecie.
Po zwiedzeniu cerkwi trafiliśmy w końcu na znaki prowadzące do cmentarza. Na miejscu małe targowisko, pełno samochodów, stragany i spora liczba Polaków. Miejsce jednak jest wyjątkowo i jedyne w swoim rodzaju. Znajduje się tam ponad 800 nagrobków z wyrzeźbionymi i wymalowanymi scenami z życia pochowanych tam ludzi. Nie są to jednak smutne nagrobki, twarze na nich są uśmiechnięte, często sceny przedstawiają humorystyczne sceny. Polecam odwiedzenie tego miejsca i chwilę zadumy nad tym, co byłoby na twej tablicy.
Po wyjściu z cmentarza kierowaliśmy się w stronę kopalni soli w Tudrze. Robiło się już dość późno, więc wiedzieliśmy że tą atrakcję przełożymy już na jutro. Początkowo szukanie noclegu nie szło nam najlepiej, nad pierwszym stawem nie było nigdzie miejsca gdzie można by rozbić namiot, wszędzie domy więc wyszukałem w nawigacji kempingu nad jeziorem. Gdy dojechaliśmy już na miejsce okazało się, że z jeziora jest tylko wielka błotnista kałuża a o kempingu nikt nigdy nie słyszał. Na szczęście dość szybko udało się znaleźć pokój u pewnej kobiety która ni w ząb nie mówiła po żadnym ze znanych nam języków, ale nasza wola porozumienia się wystarczyła. Po zadomowieniu się w pokoju pojechaliśmy jeszcze do sklepu moknąc przy tym niestety, w zamian za to jednak mieliśmy kiełbasę z grilla i lokalne piwo URSUS.
|
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
lipton
Kocham Cię życie.
Motocykl: etz 251,saxon, gsxr.
Pomógł: 5 razy Wiek: 46 Dołączył: 05 Maj 2011 Posty: 822 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: 2016-10-25, 22:00
|
|
|
Ja tez tak chcę ,tego .........Ursusa. 🍻
Fajny wypad opisuj dalej.
|
_________________ WPI |
|
|
|
|
Krycha
Grupa Podlasie
Motocykl: VTR Firestorm
Pomógł: 15 razy Wiek: 35 Dołączył: 09 Gru 2007 Posty: 1302 Skąd: Brańsk
|
Wysłany: 2016-10-25, 22:09
|
|
|
Kurde a jak pytalem Szakala jak było w Rumunii, to mówił że normalnie... Dostaniesz kopniakiem jak Cię spotkam:) |
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=ptcEkErrM1g
"Max w obrotomierzu, pot leci po kołnierzu"
" ZaKrystian, powiedz mi, ile Jawa pali Ci?" |
|
|
|
|
kosior30
Klubowicz Łysy JWP
Motocykl: MZ ETZ 250e '87
Pomógł: 138 razy Wiek: 37 Dołączył: 25 Maj 2009 Posty: 7504 Skąd: Żyrardów
|
Wysłany: 2016-10-26, 18:45
|
|
|
Krycha napisał/a: | Kurde a jak pytalem Szakala jak było w Rumunii, to mówił że normalnie |
Był za trzeźwy...ekhm, chciałem powiedzieć za mało wygadany w danym momencie |
_________________ Motor to masz w pralce! ||| "Prawdziwy facet poci się olejem, jak rozdzielacz w Bizonie" ||| Spirit: "Jak odpalisz moją MZtę jestem twój"
"Jawa is made for repairing, MZ is made for riding"
"Smutne jest to, że wy, Polacy macie taki problem z alkoholem" |
|
|
|
|
szakal7891
Motocykl: MZ ETZ 250,BMWk1200s
Pomógł: 2 razy Wiek: 36 Dołączył: 03 Paź 2006 Posty: 387 Skąd: Dolistowo/Białystok
|
|
|
|
|
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-26, 20:08
|
|
|
Dzień Trzeci
W nocy padało, więc cieszymy się że udało się znaleźć pokój na noc. Rano śniadanie i możemy ruszać do pierwszej tego dnia atrakcji, czyli kopalni soli. Po 20 minutach jesteśmy na miejscu. Z zewnątrz miejsce nie robi wielkiego wrażenia, jednak kopalnia mieści się w górze i jest całkiem spora. Po zakupieniu biletów, aby niczego nie przegapić udajemy się do punktu nr 1, 300 metrowy tunel prowadzi prosto do jedynki którą okazuje się ... wyjście z kopalni No to wracamy, po odwiedzeniu atrakcji
takich jak winda "zasilana" czteroma koniami trafiamy w końcu do największej sali. Szczęka opadła i zatrzymała się na posadzce z soli. Sala ma 42 metry głębokości, 50m szerokości i 80m długości. W środku można między innymi popływać łódką, pograć w kręgle lub tenisa stołowego albo przejechać się stojącym na środku kołem młyńskim. Wspaniałe miejsce do spędzenia wolnego dnia z rodziną, gdzie każdy znajdzie atrakcję dla siebie. Szkoda tylko że aparat nie jest w stanie pokazać przestrzeni która
tam jest. Jedynym problemem będąc tam, są windy. W sumie są dwie, po jednej na każdy poziom kopalni. Za to chętnych do jazdy, jest dużo więcej. Całość robi na nas ogromne wrażenie. Spodziewałem sie raczej wąskich ścieżek i tuneli, czyli tak jak to wyobrażamy sobie kopalnie węgla. Tutaj jednak jest całkiem inaczej. Gdyby ktoś wybierał się w te rejony, to jest to obowiązkowa atrakcja do odwiedzenia.
Po wyjściu z kopalni skierowaliśmy się do miasta Sighisoara. Jest to jeden z najlepiej zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Europie Środkowo-Wschodniej, w którym między innymi urodził się Wład Palownik zwany Drakulą. Czyli w skrócie stare (poniemieckie) miasto Trochę się naszukaliśmy zanim udało nam się trafić do zabytkowego centrum, ale było warto się pomęczyć. Zabytkowe uliczki, dobrze zachowane domy, kościół, szkoła, cmentarz. Wszystko wprawia w nas nastrój odpowiedni dla
takich miejsc. Zauważyliśmy, że jest to kolejna atrakcja bardzo lubiana przez polaków których było tam bardzo dużo.
Wymęczeni górzystymi podejściami w mieście ruszyliśmy w stronę trasy Transfagarskiej. Niestety już po kilkudziesięciu kilometrach złapała nas burza. To nie był deszcz, to była ulewa a co gorsza nie było miejsca gdzie moglibyśmy się przebrać w przeciwdeszczówki. Jak to zwykle bywa, gdy już się ubraliśmy deszcz zelżał, a po kilkudziesięciu kilometrach odpuścił całkiem. Dojeżdżając do ostatniej miejscowości przed trasą transfagarasan mieliśmy pewne wątpliwości. Całe góry były zamglone, ehh byle
nie było tak jutro...
Wieczorkiem zakupy w lokalnym sklepie, gdzie grupa francuzów w rumuńskim sklepie rozmawiało z ekspedientką po włosku
Przy kolacji spróbowaliśmy jeszcze lokalnego wyrobu właściciela pensjonatu, na pewno lepsze niż rakija i uzo
Dobranoc, jutro czeka nas jazda jaką kochamy.
O kopalni: http://joemonster.org/art/35492 |
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
tomek@1966
Motocykl: MZ es 250/1
Pomógł: 4 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Kwi 2008 Posty: 869 Skąd: Szczejkowice
|
|
|
|
|
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-27, 19:16
|
|
|
Dzień czwarty
Po przebudzeniu od razu sprawdzam jaka jest pogoda. Na szczęście jest piękny bezchmurny i słoneczny poranek, udało się Po zjedzeniu śniadania w pokoju i regulacji olejarki pakujemy się na motocykle i jedziemy w góry. Od samego początku droga robie się kręta, a ruch jest stosunkowo mały. Wprawiamy się powoli w coraz głębsze pokonywanie zakrętów, początek jednak jest gęsto porośnięty drzewami po obu stronach więc niewiele widać. Po kilku kilometrach stajemy na pierwszym tarasie widokowym. Dopiero teraz widać jak wysoko już wjechaliśmy. Urwisko jest strome, a zarazem przyciągające. Zauważamy też kilka motocykli i kilka samochodów na polskich tablicach. W oddali widać najlepszy punkt całej trasy, robimy więc kilka zdjęć i jedziemy w jego kierunku. Dalsza droga nie jest już tak gęsto zalesiona, po jednej stronie skały, po drugiej urwisko a my po środku pokonując kolejne zakręty. W końcu za jednym z nich wyłania nam się najbardziej znany, najpiękniejszy, kulminacyjny odcinek drogi. Wije się ona w tym miejscu po dolinie, otoczonej z trzech stron wysokimi skałami. W oddali widać krętą asfaltową nitkę która za chwile będziemy wjeżdżać do góry. Każdy moment na tej drodze jest warty zapamiętania. Z jednej strony chciało by się jechać jak najszybciej czując każdy zakręt, czerpać maksimum przyjemności, a z drugiej strony chciałoby się jechać tędy jak najdłużej. Docieramy w końcu na szczyt, tutaj zwyczajem rumuńskich atrakcji mamy krupówki, wracamy więc trochę niżej i chłoniemy piękne widoki. Czuć respekt i przestrzeń tych gór. Robimy zdjęcia gdy podjeżdża do nas rodzina z Niemiec. Jeden z nich robi nam zdjęcia i oto gdy już mieli odjeżdżać następuje historyczna chwila, Niemiec powiedział polakowi, że ma fajny motocykl Siedzimy jeszcze chwilę nic nie mówiąc, patrząc jedynie na nasłonecznioną dolinę.
Przejeżdżamy w końcu dalej, mijamy tunel, dojeżdżamy do tamy. Kolejny charakterystyczny punkt tej trasy, więc kilka fotek i możemy jechać dalej. Po kilku kilometrach trafiamy na parking pod zamkiem najsławniejszego rumuńskiego szlachcica czyli Drakuli. Zamek wybudowane na wysokiej górze, na którą jak się okazało nie ma wjazdu. Prowadzi do niego ścieżka w lesie z 1480 schodami. Lekko nie było, szczególnie w zimowych wojskowych butach i motocyklowych spodniach. Pocieszające jednak było to, że po drodze ludzie w trekkingowych ubraniach i z kijkami stawali, a my twardo szliśmy pod górę.
Widok z góry rekompensuje trudy wspinaczki. Ledwo co widzimy motocykle które stoją u podnóża góry. Zamek a raczej ruiny zamku nie robią już tak ogromnego wrażenia. Warto jednak odwiedzić prawdziwy zamek Drakuli, tak ze względów historycznych.
Obieramy kolejny kierunek, jedziemy nad morze. Tym razem wybieramy najszybszą trasę czyli jedziemy autostradą. Mam problem z nawigacją, bo lark którego używałem wyzionął już całkiem ducha, a telefon który przykleiłem w miejsce nawigacji rozładowywał się przez uszkodzony kabel od ładowarki. W ten właśnie sposób wjechaliśmy do centrum Bukaresztu. Gorąco, korki, wszyscy trąbią i wszyscy wracają z pracy do domów. Na drogach panuje ogólny chaos, na trzypasmowej ulicy stoi obok siebie pięć samochodów, z dwóch pasów do jazdy na wprost wszystkie samochody skręcają w prawo, pierwszeństwo ma ten, kto głośniej trąbi. Gdy udaje nam się w końcu wyjechać na autostradę do Konstancy jesteśmy już na tyle zmęczeni, że zaczynamy szukać noclegu. Rumunia to kraj noclegów na dziko, więc i my w końcu musimy poszukać jakiegoś noclegu z dala od ludzi. Nie jest łatwo, bo wioski potrafią się ciągnąć kilometrami, ale w końcu znajdujemy dobre miejsce. Kilkaset metrów od najbliższych domów, za krzakami gdzie ciężko było wjechać. Po rozstawieniu namiotu przyszedł czas na kolację. W pewnym momencie szakal zauważył dzika. Wyszedł z zagajnika pod którym się rozbiliśmy i stojąc kilkadziesiąt metrów od nas zaczął nam się przyglądać. W głowie miałem już plany jak uciekać, gdzie się chować, czym go wystraszyć, dzik jednak poszedł w wysokie trawy i tyle było go widać. Kończąc ostatnie piwo zauważyliśmy busa jadącego w naszą stronę, zatrzymał się na chwilę tak, by nas oświetlić światłami po czym pojechał dalej. Zapowiada się noc z atrakcjami.
Czas się przespać, położyłem się na materacu i usłyszałem syczenie. Wiedziałem już gdzie obudzę się rano, ale co zrobić. Około czwartej nad ranem usłyszałem chrumkanie przy namiocie. Nasłuchiwałem i czekałem co się stanie, nie zostawialiśmy na szczęście na zewnątrz nic co mogłoby zainteresować dzika więc dość szybko opuścił nasz obóz. To była ciężka noc.
|
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
to-mecz-q
Motocykl: MZ ETZ 251 1989r
Pomógł: 6 razy Dołączył: 19 Lut 2008 Posty: 474 Skąd: Łolesno
|
Wysłany: 2016-10-28, 08:04
|
|
|
Reich napisał/a: | To była ciężka noc. |
Piwa brakło ???
Teraz czekamy na zdjęcia w kąpielówkach z nad Morza Czarnego |
_________________ "Nieważne gdzie, nieważne jak... ważne z kim."
Samemu jedzie się szybciej, ale we dwoje dociera dalej |
|
|
|
|
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-28, 13:21
|
|
|
tomek@1966 napisał/a: | teraz Trasalpina |
Teraz morze, Transalpina była na powrocie
to-mecz-q napisał/a: | Piwa brakło ??? |
Może faktycznie to był dobry pomysł, zawsze lepiej by się wtedy spało na sflaczałym materacu.
to-mecz-q napisał/a: | Teraz czekamy na zdjęcia w kąpielówkach z nad Morza Czarnego |
Nasze zdjęcia chcesz? Myślałem o wstawieniu jakiś bikini |
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
to-mecz-q
Motocykl: MZ ETZ 251 1989r
Pomógł: 6 razy Dołączył: 19 Lut 2008 Posty: 474 Skąd: Łolesno
|
Wysłany: 2016-10-29, 09:26
|
|
|
Reich napisał/a: | Nasze zdjęcia chcesz? .... |
Litości!
Chyba oczywiste że Rumunek |
_________________ "Nieważne gdzie, nieważne jak... ważne z kim."
Samemu jedzie się szybciej, ale we dwoje dociera dalej |
|
|
|
|
tomek@1966
Motocykl: MZ es 250/1
Pomógł: 4 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Kwi 2008 Posty: 869 Skąd: Szczejkowice
|
|
|
|
|
to-mecz-q
Motocykl: MZ ETZ 251 1989r
Pomógł: 6 razy Dołączył: 19 Lut 2008 Posty: 474 Skąd: Łolesno
|
Wysłany: 2016-10-30, 14:36
|
|
|
Pewnie wybierać zdjęć nie umie |
_________________ "Nieważne gdzie, nieważne jak... ważne z kim."
Samemu jedzie się szybciej, ale we dwoje dociera dalej |
|
|
|
|
Matfiej
Prawdziwy Żółtodziób
Motocykl: Miał być i jest!
Pomógł: 16 razy Wiek: 27 Dołączył: 05 Wrz 2011 Posty: 451 Skąd: Podlaskie
|
Wysłany: 2016-10-30, 14:45
|
|
|
To niech wrzuci wszystkie, jaki problem |
_________________ Za długa sygnaturka? Osz Wy ! |
|
|
|
|
Dodek
...
Motocykl: mz cbr
Pomógł: 88 razy Wiek: 28 Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 2201 Skąd: Mielec
|
Wysłany: 2016-10-30, 16:08
|
|
|
Kurteczka nosi mnie kupić jakąś 125 na wypady w dalekie kraje |
_________________ Etz 250 -> Sc33 ->Dl650-> F4i +RN09->f4i->CBF liter |
|
|
|
|
Reich
Jawer's back
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 24 razy Wiek: 34 Dołączył: 27 Lip 2009 Posty: 1683 Skąd: Sieradz
|
Wysłany: 2016-10-30, 17:08
|
|
|
Dodek napisał/a: | Kurteczka nosi mnie kupić jakąś 125 na wypady w dalekie kraje
|
Spoko, sześćsetą też się da
A swoją drogą wyszedł fajny Romet ADV 250, ciekawa alternatywa na dalsze i bliższe wyjazdy.
Co do zdjęć spokojnie, jutro będzie kolejny dzień. |
_________________ Wino, konserwy, muzyka bez przerwy
Strachliwi zostali w domu, słabi zginęli po drodze, przetrwali eMZeciarze.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się przygoda. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
|
|
Copyright © 2004-2015 MZ KLUB POLSKA
|
Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 13 |
|
|
|