|
Północne Mazury 7-8.03.14 |
Autor |
Wiadomość |
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
|
|
|
|
mati14
Motocykl: mz etz 251e
Pomógł: 2 razy Wiek: 28 Dołączył: 01 Lis 2010 Posty: 485 Skąd: Lublin
|
Wysłany: 2014-03-11, 23:19
|
|
|
Nie ma dostępu do galerii poprosiłem o dostęp |
_________________ Jazda na etezecie to najlepsza jazda na świecie |
|
|
|
|
borgi
Zlotowicz Borgi
Motocykl: ES 250/0 '59
Pomógł: 20 razy Dołączył: 13 Maj 2010 Posty: 659 Skąd: Kraków/Zabrnie
|
Wysłany: 2014-03-12, 12:15
|
|
|
Peterek, fajna wyprawa! Dzięki za fotorelację. Dobrze podpatrzeć polskie przedwiośnie |
_________________ --
Borgi
http://www.motor.eu.org/gallery/ |
|
|
|
|
John
Motocykl: MZ, XX
Pomógł: 8 razy Wiek: 36 Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 1275 Skąd: Sierpc/Oleśnica
|
Wysłany: 2014-03-13, 18:49
|
|
|
Pozazdrościć, widzę że sezon ostro zaczynasz, chyba chcesz sobie odbić za ubiegły rok |
|
|
|
|
rastuch
Młody tata
Motocykl: Es 250/1; Tophy+kosz
Pomógł: 58 razy Wiek: 39 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 2669 Skąd: Poznań/Koło
|
|
|
|
|
Krycha
Grupa Podlasie
Motocykl: VTR Firestorm
Pomógł: 15 razy Wiek: 35 Dołączył: 09 Gru 2007 Posty: 1302 Skąd: Brańsk
|
Wysłany: 2014-03-15, 15:44
|
|
|
No i Bladego sobie sprawił, bandyta jeden |
_________________ http://www.youtube.com/watch?v=ptcEkErrM1g
"Max w obrotomierzu, pot leci po kołnierzu"
" ZaKrystian, powiedz mi, ile Jawa pali Ci?" |
|
|
|
|
alleluja55
Motocykl: MZ: etz250,
Pomógł: 3 razy Wiek: 30 Dołączył: 24 Cze 2012 Posty: 52 Skąd: Giżycko, Olsztyn
|
Wysłany: 2014-03-15, 21:20
|
|
|
Widzę nawet o moją okolicę zahaczyłeś. Szkoda tylko, że do Bań Mazurskich na grobowiec nie zajechałeś. Jest on trochę mało rozsławiony co nie znaczy, że nie jest ciekawy. https://www.google.pl/map...74ff6ef38329dcd Możliwe jest wejście do środka po odebraniu kluczy z urzędu miasta (przynajmniej taka informacja była umieszczona na drzwiach ) |
_________________ https://www.facebook.com/...406567696162478 |
|
|
|
|
ETek
Motocykl: MZ ETZ 150 i ETZ 250
Pomógł: 3 razy Dołączył: 20 Sie 2013 Posty: 195 Skąd: Węgorzewo
|
Wysłany: 2014-03-16, 19:11
|
|
|
Peterek, Widzę że nie daleko mnie byłeś . Przejeżdżałeś może przez Budry?? |
|
|
|
|
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
Wysłany: 2014-03-16, 23:05
|
|
|
John, chcę i to bardzo!
alleluja55, kurde, nie dotarłem do żadnych info, że macie tam taką budowlę, przejeżdżałem przez Banie Maz. Będzie co zwiedzać następnym razem i motywacja żeby wrócić
rastuch, mówisz masz:
Wszystko przez Dexa, który we środę wyciągnął mnie na relację z wyjazdu chłopaków z forum XTZ do Senegalu. Popiliśmy, posłuchaliśmy a następnego dnia rano ja dzwoniłem do pracy, że cholernie źle się czuję Cały czwartek ogarniałem motocykl i szukałem współrzędnych miejsc, które planowałem odwiedzić.
W piątek pobudka o świcie, pakuję się w skóry (trochę skurczyły się po zimie ), kask w jedną a tankbag w drugą rękę i biegnę do swojej czarnej w124, która jak dotąd zawsze dawała radę i ...kapeć w tylnim kole! Poł kilometra z tobołami, w moto butach to mało przyjemna sprawa ale wtedy nie domyślałem się, że to dopiero dobre złego początki
Jakoś zainstalowałem się na moto i jazda do cpnu. Zalane pod korek, więc ogień na północ.
Trasa Warszawa-Nidzica upływa pod znakiem 200-250 kmh, pusto i przyjemnie, zwalniam tylko w terenie zabudowanym bo CB radia brak a kierowcy nie ostrzegają już tak chętnie jak kiedyś.
W Nidzicy zamierzałem sfotografować przynajmniej zamek i rynek jednak po wyciągnięciu aparatu wyszło na jaw, że baterie opadły już z sił. Podjeżdżam do kiosku, kupuję złe baterie, wymieniam na dobre, szybka fota próbna i ponieważ szkoda mi czasu na krążenie po miejscu, które i tak już znam, ruszam w kierunku Jedwabna.
Trasa Jedwabno-Olsztynek to mekka miejscowych bikerów. Droga usiana masą zakrętów, wijących się pomiędzy pagórkami, jeziorami i wioskami. Asfalt równy jak stół i umiarkowany ruch.
Próbuję robić jakieś foty, jednak jazda wciąga mnie na tyle, że nie jestem w stanie odpuścić sobie tych bajecznych winkli i ostatecznie sfotografowałem tylko te mniej ciekawe miejsca
Na horyzoncie pojawia się Olsztynek. Miasto ma kilka wartych zobaczenia rzeczy, jednak ja je wszystkie już znam i są one ogólno dostępne, więc jadę tylko na szybkie śniadanie do biedry, gdzie jednak ucinam sobie dłuższą pogawędkę z kilkoma osobami, dla których widok motocyklisty na początku marca wydał się lekko niecodzienną sprawą Dla upamiętnienia przejazdu jadę jeszcze sfotografować rynek i zamek w Olsztynku.
Rzeczą wartą wspomnienia jest lew stojący przed ratuszem. Każdy kto był w tym mieście zapewne go widział ale pewnie nie każdy wie, że rzeźba pochodzi z mauzoleum Hindenburga, które przed wojną znajdowało się nieopodal miasta a obecnie nic już z niego nie pozostało. Tzn, pozostały jeszcze granitowe płyty, które wywiezione, zostały użyte do budowy Domu Partii w Warszawie i można je oglądać do dziś
Z Olsztynka jadę w kierunku Ostródy, wolno bo wszędzie fotoradary, dalej do Morąga, w którym oprócz baszty nie ma chyba nic wartego zwiedzania.
Tu zaczynają się schody, analizuję mapę i okazuje się, że wieś Markowo, której szukam ma trochę inną lokalizację niż widziałem to w necie. Tak czy owak ustawiam navi w telefonie i jadę.
Droga mocno średnia ale daje się trzymać te 120-140, no i te widoki na skute lodem jeziora...
Jadę sobie, mijam wioseczki, nawi każe jechać nadal na północ ale ja widzę przed sobą jak byk napis MARKOWO! Dopiero później połapałem się, że Markowa są dwa
Wioska to typowa mazurska osada, zagubiona gdzieś w lasach, z dala od wszystkiego.
Zamierzam tu odnaleźć i zwiedzić pseudomegalityczny cmentarz Dohnów, który słynie z trochę nietypowych nagrobków i ciekawych dodatków architektonicznych
Na różnych forach, które przeglądałem nikt nie potrafił sprecyzować gdzie dokładnie znajdują się mogiły a relacje ciekawskich opisywały niechęć mieszkańców do osób szukających tego miejsca.
Pomyślałem sobie, że centrum wsi z pewnością mieści się w sklepie i jeżeli ładnie uśmiechnę się do sklepowej to z pewnością wszystkiego się dowiem. Na szczęście jest sklep! Podjeżdżam, zostawiam moto i kiedy już podchodzę do drzwi, ktoś z tyłu mnie woła.
To właściciel, który z braku klientów poszedł porządkować sobie posesję
Facet okazuje się całkiem sympatyczny, biorę jakąś bułę i kiełbę, żeby szybko się zapchać a on zaprasza mnie do siebie na herbatę bo widząc skąd i na czym przyjechałem, jest przekonany, że z pewnością zmarzłem i słusznie!
Wciągam chłopa w miłą konwersację i kiedy po ok godzinie zaczynam się zbierać, wyjeżdżam z pytaniem:
To pokaże mi pan jak dojechać do starego cmentarza?
Faceta wyraźnie zamurowało ale po chwili: skąd wiesz, po co chcesz się tam pchać, ja nie wiem gdzie to jest! Myślę sobie zonk ale on woła swojego sąsiada, każe mu wsiadać ze mną na moto i prowadzić mnie na miejsce
Sąsiad, chłop o połowę wyższy ode mnie oznajmia mi na wejściu: pojedziemy przez pole, będzie szybciej.
Rzut oka na wypucowany i pachnący, SPORTOWY motocykl i włosy jeżą mi się na głowie ale klamka już zapadła.
Jedziemy ok 1,5 km za wieś i facet każe skręcać w polną drogę, nie jest źle ale po 15m droga przechodzi w prawdziwe bagno, są jakieś dwie koleiny po traktorze ale wypełnione wodą, więc staram się najeżdżać na kępy traw i przy okazji nie stracić równowagi. Nie wiem jak to się dzieje, że moto nie tonie ale udaje mi się przejechać w ten sposób kolejne 1,5 km i na jakimś błocie poooowooolna ale jednak gleba dalej mój przewodnik idzie już pieszo a ja grzebiąc się to tu to tam brnę za nim. 50 m. dalej zostawiamy moto, podchodzimy do lasu i kolejne 50m ostrej wspinaczki pod górę. Trochę zziajany i cały ubłocony jakoś się tam wgramoliłem i... szczena do kolan!
Widać dwa nagrobki, pierwszy wykuty w dużym głazie, drugi kilka schodków wyżej – betonowy.
Od strony górnego nagrobka widoczny jest kamienny półkrąg a wokół można dostrzec brzozowy krąg.
Bogatszy w zdobienia, betonowy nagrobek, należał do byłego właściciela tych ziem a kamienny do jego syna, który podobno zginął wracając z wyścigu Monte Carlo. Podobno też obaj panowie należeli do loży masońskiej.
Wykuta sfastyka jest prawdopodobnie wyrazem fascynacji jednego z panów nazizmem lub okultyzmem, ponieważ z tyłu kamienia znajduje się cytat z „Mein Kampf”.
Wszystko robi na żywo mega wrażenie.
Chłopak, który mnie tu przyprowadził mówił, że widoczne obecnie wgłębienia pod nagrobkami powstały niedługo po tym jak wskazał to miejsce kilku niemcom odwiedzającym te strony i podającym się za rodzinę Dohnów. Stwierdził też, że ludzie ze wsi boją się tu przychodzić i stąd niechętnie pokazują innym to miejsce.
Po nieudolnej sesji zdjęciowej wracamy. Jakoś udaje mi się wyprowadzić motocykl i pasażerów na asfalt, odstawiam mojego przewodnika, zostawiając mu coś na ugaszenie pragnienia i utrzepany po kolana modlę się żeby tylko udało mi się dotrzeć do Bartoszyc zanim zapadnie zmrok i temp. Spadnie poniżej zera
W Lidzbarku mijam zamek, na zwiedzanie którego brakuje mi czasu. Podoba mi się jednak, że jako jeden z nielicznych jest całkiem przyzwoicie zagospodarowany i utrzymany.
Klucząc po mniejszych i większych wioskach, ciesząc oczy pagórkowatym, malowniczym krajobrazem docieram do Bartoszyc na 30 min przed zapadnięciem zmroku. Kombinuję czy nie jechać dalej ale ponieważ nie zaklepywałem nigdzie żadnego noclegu postanawiam zostać i obdzwonić hotele, które wyszukałem w necie przed przyjazdem.
Pierwszy nr w ogóle nie odpowiada, drugi- brak miejsc, w trzecim hotelu mogę wynająć dwu osobowy pokój, który przed chwilą im się zwolnił i ryzykować zostawienie moto na ulicy.
Nie ma wyjścia. Wyciągam tel, żeby znaleźć adres i jedyne co udaje mi się odczytać to: bateria na wyczerpaniu jakoś dojechałem, znalazła się ładowarka, która czasem nawet ładowała.
Parkuję moto tak, żeby było widoczne w hotelowych kamerach, nakrywam pokrowcem, żeby nikogo nie korciło się przymierzać i kima.
Około północy budzą mnie jakieś dyskusje pod oknem, wyglądam a tam koleś klęczy obok mojej maszyny, zagląda pod pokrowiec i krzyczy do reszty: mówiłem wam, że Honda!
Nosz kur*! Przez resztę nocy budził mnie każdy szmer :/
Rano chłodno i pochmurno, olewam śniadanie, szybko pakuję graty i lecę przez kolejne wioseczki.
Krajobraz już bardziej płaski, drogi bardziej proste i ogólnie mniej ciekawie. Zamierzam odnaleźć pałac w Prośnie. Dojeżdżam do wyznaczonej miejscowości, z daleka widzę wieżę pałacową, więc ogień! Wjeżdżam pomiędzy stare folwarczne zabudowania, brama była otwarta, pomiędzy budynkami sprzed 300 lat porozstawiany nowoczesny sprzęt rolniczy, wszystko otwarte ale wokół nikogo. Sam pałac znajduje się nieopodal jednak jest ogrodzony płotem z siatki, dlatego rezygnuję z wbijania tam na własną rękę. Podjeżdżam do pierwszego z brzega domu pukam do drzwi i trafiam na żonę dozorcy całego terenu
Kobieta wskazuje gdzie znajdę męża, więc idę. Facet akurat zajęty rąbaniem drewna ale daje się namówić na oprowadzenie mnie po ruinach.
Pałac w stylu neogotyckim, z wielką wieżą, malowniczo położony w zakolu rzeki Guber. Coś niesamowitego! W promieniach porannego słońca wygląda jakby żywcem przeniesiony z jakiejś bajki!
Niestety z parku otaczającego budowlę nie pozostało już nic ale ja mam na tyle bujną wyobraźnię, że i tak przenoszę się 300 lat wstecz
Cała budowla jest w opłakanym stanie i z relacji dozorcy, który mieszka tam ponad 40 lat wynika, że do takiego stanu doprowadzili go.... mieszkańcy wsi...
Po wojnie wszystko splądrowali oczywiście bolszewicy, później była tam siedziba miejscowego PGRu.
Podobno do połowy lat 90tych, w pałacowej kapliczce (z której do dziś pozostały jedynie fragmenty terakoty na podłodze) były odprawiane regularne msze a pałac stanowił spójną całość.
Później został zupełnie opuszczony i każdy brał co mu się tam podobało aż w końcu niewiele zostało. Obecnie zamek jest w prywatnych rękach i były jakieś plany odbudowy, jednak jak mówił mój przewodnik, koszty przerosły możliwości właściciela.
Opuszczam to urokliwe miejsce i mocno zamyślony jadę zwiedzać dalej. Gdzieś tam pomyliłem drogi i wpakowałem się w jakieś pola a w zupełnym odzyskaniu świadomości pomogła mi dopiero głęboka kałuża, z której musiałem wypychać moto
W końcu obrałem odpowiedni kurs i po kilku km jestem w Drogoszach. Z daleka widzę wspaniały pałac, który przed wojną nosił miano Wersalu wschodniej Europy. Zachowany w stosunkowo dobrym stanie, na żywo wygląda imponująco, chociaż bryła budowli sama w sobie jest raczej mało zróżnicowana.
W necie naczytałem się, że posiadłość jest obecnie w prywatnych rękach, w imieniu właściciela, wejścia strzeże jakaś stara jędza, która pluje jadem w każdego zbliżającego się turystę.
Zaparkowałem przy pierwszych lepszych zabudowaniach, ludzi brak ale w oddali słyszę odgłosy świniobicia, więc biegnę żeby zdążyć przed decydującym punktem imprezy Zagaduję jakiegoś chłopaka, który każe pójść tam skąd przyszedłem, zapukać do drzwi i zapytać panią, która pilnuje o zgodę, cóż....
Pukam, drzwi otwiera mi tyle samo miła co i ładna kobieta, która widząc moje zmieszanie zaczyna się śmiać...
brama jest otwarta, może pan obejść cały pałac, proszę jedynie nie szarpać drzwi bo wnętrza są zamknięte
Pałac jest całkiem duży, więc obejście wszystkiego, włącznie z próbami dostania się do środka każdą możliwą szczeliną zajmują mi chyba z godzinę
Zaglądam do piwnic jednak nic ciekawego tam nie ma, okna na parterze pozasłaniane a szkoda.
Podobno w prawej części pałacu znajdowały się apartamenty dla gości a w lewej jest kaplica, gdzie do dziś znajdują się sarkofagi z płaskorzeźbami którychś tam właścicieli.
Park na tyłach pałacu jest praktycznie doszczętnie zdewastowany. Przetrwała jedynie część starodrzewia, resztki fontanny i jakiś obelisk, znajdujący się lekko na uboczu.
Od frontu zachował się brukowany podjazd, ciekawie zdobiony ganek i trawnik z sadzawką.
Mimo upływu czasu, nadal można wyobrazić sobie jakie bogactwo i przepych tam panowały.
Brak czasu, więc jadę dalej. Droga do Węgorzewa miejscami idealna, gładka jak stół z pięknie wyprofilowanymi zakrętami gdzie można składać moto do granic a miejscami remont. Jeden pas i wahadła...
W Węgorzewie zwiedzam jedynie biedrę gdzie w trakcie parkingowego posiłku zagaduje mnie dwóch chłopaków, którzy wyjeździli się już trochę po mazurach.
Następny przystanek piramida w Rapie. Droga całkiem ok, więc gnam sobie 150 i lepiej, widzę już tablicę informacyjną, którędy jechać aż tu ni z tego ni z owego zza któregoś winkla wpadam z ładnego asfaltu na bruk! Jakoś tam wyhamulcowałem ale ciśnienie wzrosło
Droga do piramidy jest całkiem dobrze oznakowana – chociaż podobno nie zawsze tak było. Dotarłem bez problemu. Pod samą piramidę prowadzi alejka, na której obowiązuje zakaz ruchu, więc zostawiam Bladego i ide 200m w las. Teren generalnie był chyba jakiś czas temu ładnie ogarnięty bo po drodze mijam pozostałości ławeczkach i śmietnikach – świadectwa, że miejscowa młodzież lubi ostrą zabawę
Przed piramidą jest tabliczka informacyjna, z której wyczytać można historię budowli, ludzi, którzy zostali w niej pochowani oraz, że to miejsce jest miejscem kumulacji pozytywnej energii.
Zachęcony tym i podobnymi opisami znalezionymi w necie, siadam na ławeczce obok i poświęcam 30 min na medytację. Po ok 10 min nic szczególnego mnie nie oświeciło, więc wchodzę do wnęki wejściowej i próbuję od nowa – autosugestia zadziałała
Jak wynika z relacji znalezionych w necie, piramida do niedawna była mocno zaniedbana. Zaglądając do środka można było zobaczyć pootwierane trumny ze zmumifikowanymi szczątkami – bez głów bo bolszewicy gdy tam weszli postanowili chyba pozabijać trupy.
Obecnie wejście jest zamurowane, w oknach osadzone są kraty a trumny są pozamykane i jakoś poustawiane.
Jest już popołudnie a chcę zobaczyć jeszcze jedno niezwykłe miejsce, więc wsiadam na moto i gnam do Gołdapi. Droga bardzo przyzwoita, krajobraz znów nie zachęca do rozglądania się, więc nie zwracam już uwagi na prędkościomierz.
Na samym wjeździe do miasta ostre hamowanie. Na poboczu stoi zielona ZX10 a właściciel wygląda na lekko zdezorientowanego, więc podjeżdżam:
problem?
Heble mi zblokowało!
Kawa ani drgnie, klamka sztywna, zaciski trzymają a ja nie mam przy sobie żadnego klucza
Wnosimy moto na chodnik, po kilku min zjawia się pomoc z walizką narzędzi, więc pytam o drogę i obieram kierunek na Stańczyki.
Gołdap jak na miasto na końcu świata wydało mi się ogarnięte i całkiem kulturalne. Fajnie przerobili starą wieżę ciśnień na punkt widokowy.
Wskazówki kolego od Kawy oczywiście zinterpretowałem po swojemu i znów wylądowałem w szczerym polu, przed znakiem zakaz ruchu. Na odpowiednie tory skierował mnie z powrotem Beerfan, który sprawdził w necie i podał mi jak jechać
Po drodze krajobraz zmienia się znów na mocno pagórkowaty, drogi na kręte i niestety dziurawe.
Na godzinę przed zachodem słońca dojeżdżam do celu.
Wstęp na akwedukty – wiadukty 4złocisze. Obecnie obie budowle zostały przerobione na chodniki widokowe ale grunt, że ktoś się tym opiekuje i całość nie popada w ruinę. Zwiedzanie z góry przypomina zwykły spacer po moście. Dopiero gdy zszedłem na dół dotarło do mnie co oglądam.
Potężne filary, łuki i gdzieś tam w górze kiedyś jeździł ciapąg. Wiadukty nazywane akweduktami, ponieważ z wyglądu trochę je przypominają. Chcąc nie chcąc zaczynam się zastanawiać co myśleli ludzie w czasach rzymskiego imperium, gdy pierwszy raz oglądali takie budowle, skoro na mnie robi to mega wrażenie.
Robi się coraz ciemniej, nawigacja wskazuje mi 360km do Wawy, więc jadę. Tnę między wioskami tyle ile się da aż w końcu wypadam zza jakiegoś zakrętu chyba ze 150kmh i widzę samochód z kogutem i panów z lizakiem. Tak się wnerwiłem, że zanim nacisnąłem hebel, krzyknąłem na całe gardło Kuuu***wa! Podjechałem bliżej i okazało się, że to celnicy, jeden z nich popatrzył i postukał się w głowę
W Suwałkach jest już totalnie ciemno i robi się coraz zimniej. Tankuję do pełna i w palnik ile tylko Blady dawał radę. Przed Ostrołęką zaczynają się miasteczka, wioseczki i cała masa ograniczeń prędkości, więc zjeżdżam na pierwszy lepszy cpn, zamawiam kawę i zesztywniałymi z zimna palcami zaklejam izolacją nry na tablicy Dalej już tylko jazda na maxa, w którymś momencie zacząłem się zastanawiać jaka może być temperatura bo ciuchy termoaktywne skapitulowały a szybka w kasku parowała nawet gdy była lekko uchylona. Gdzieś udało mi się wyczytać temp powietrza: 0,01* - nie chciałem tego wiedzieć …
Na szczęście Dex czekał już z butelką paliwa rozgrzewającego, dotarłem ok 22 |
_________________ "...obsraj sie a nie daj sie..."
To moja maszyna! |
Ostatnio zmieniony przez Peterek 2014-03-23, 21:46, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
Wysłany: 2014-03-16, 23:08
|
|
|
ETek, tak, jechałem właśnie tą drogą |
_________________ "...obsraj sie a nie daj sie..."
To moja maszyna! |
|
|
|
|
BeerfaN
Made in PRL
Motocykl: była ETZ, jest xf650
Pomógł: 19 razy Wiek: 42 Dołączył: 03 Lip 2007 Posty: 818 Skąd: Warszawa Marysin
|
Wysłany: 2014-03-17, 15:09
|
|
|
Kurde, ja tu czytam o mumiach w Rapie a ten tu Peterek, z nimi medytuje. To jest wolność!
Zarastam w tłuszcz. |
_________________ We've reached the Devil in his home i Las Vegas.
He said: "No, he's not my boy, but I love him like a son..."
http://polskajazda.pl/Motocykle/MZ/ETZ-250/65428 |
|
|
|
|
John
Motocykl: MZ, XX
Pomógł: 8 razy Wiek: 36 Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 1275 Skąd: Sierpc/Oleśnica
|
Wysłany: 2014-03-17, 18:33
|
|
|
Peterek, daj jakieś namiary na ten cmentarz na maps google
Ale mnie wkurzyłeś tym wyjazdem, na tą piramidę i Stańczyki nastawiałem się w tamtym roku i dupa wyszła z tego
Ja w tym sezonie też poprzedni muszę sobie odbić |
|
|
|
|
kosior30
Klubowicz Łysy JWP
Motocykl: MZ ETZ 250e '87
Pomógł: 138 razy Wiek: 37 Dołączył: 25 Maj 2009 Posty: 7504 Skąd: Żyrardów
|
Wysłany: 2014-03-19, 18:26
|
|
|
Peterek napisał/a: | Potężne filary, łuki i gdzieś tam w górze kiedyś jeździł ciapąg. |
Nie jeździł - wiadukty były zbudowane, ale linia kolejowa nigdy tamtędy nie została poprowadzona Jakieś 5km wcześniej, w Kiepojciu masz też wiadukty, trochę niższe, ale za to wstęp za darmochę i można zwiesić nogi sobie
|
_________________ Motor to masz w pralce! ||| "Prawdziwy facet poci się olejem, jak rozdzielacz w Bizonie" ||| Spirit: "Jak odpalisz moją MZtę jestem twój"
"Jawa is made for repairing, MZ is made for riding"
"Smutne jest to, że wy, Polacy macie taki problem z alkoholem" |
|
|
|
|
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
Wysłany: 2014-03-19, 20:05
|
|
|
To akurat wtedy miało małe znaczenie ale:
Wikipedia napisał/a: | ... więc w latach 20. XX wieku postanowiono dokończyć budowę linii jako lokalnej trasy jednotorowej długości 35 km od stacji Botkuny, poprzez Dubeninki, Stańczyki, Pobłędzie do Żytkiejm. Tor położono tylko na jednym z mostów i 1 października 1927 r. na całej trasie zaczęły kursować pociągi. |
kosior30 napisał/a: | w Kiepojciu masz też wiadukty, trochę niższe, ale za to wstęp za darmochę i można zwiesić nogi sobie
|
Gdzieś kiedyś oglądałem te wiadukty na czyichś zdjęciach, niestety nie miałem zbyt wiele czasu na drążenie tematu... miejsce z pewnością warte zobaczenia
John napisał/a: | Peterek, daj jakieś namiary na ten cmentarz na maps google
|
To mniej więcej tu: 54.027864,19.923381 |
_________________ "...obsraj sie a nie daj sie..."
To moja maszyna! |
|
|
|
|
kosior30
Klubowicz Łysy JWP
Motocykl: MZ ETZ 250e '87
Pomógł: 138 razy Wiek: 37 Dołączył: 25 Maj 2009 Posty: 7504 Skąd: Żyrardów
|
Wysłany: 2014-03-19, 20:54
|
|
|
Wiedziałem, że coś dzwoni, tylko nie wiedziałem w którym kościele Linia kolejowa szła tylko jednym wiaduktem http://mazury.info.pl/stanczyki/ |
_________________ Motor to masz w pralce! ||| "Prawdziwy facet poci się olejem, jak rozdzielacz w Bizonie" ||| Spirit: "Jak odpalisz moją MZtę jestem twój"
"Jawa is made for repairing, MZ is made for riding"
"Smutne jest to, że wy, Polacy macie taki problem z alkoholem" |
|
|
|
|
rastuch
Młody tata
Motocykl: Es 250/1; Tophy+kosz
Pomógł: 58 razy Wiek: 39 Dołączył: 05 Mar 2006 Posty: 2669 Skąd: Poznań/Koło
|
|
|
|
|
Dodek
...
Motocykl: mz cbr
Pomógł: 88 razy Wiek: 28 Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 2201 Skąd: Mielec
|
Wysłany: 2014-03-20, 23:59
|
|
|
Fajne klimaty sa na tych mazurach. Dużo słyszałem nt piramidy, starych zamkow/dworów i innej poniemieckiej infrastruktury ale o tym cmentarzu to nigdy nie słyszłem, i dziwi mnie to że nikt tego nie zniszczył np te sfastyki ? W moich rejonach nie ma czegoś takiego....
Peterek, gdzieś sie o tym wogóle dowiedziałeś ? |
_________________ Etz 250 -> Sc33 ->Dl650-> F4i +RN09->f4i->CBF liter |
|
|
|
|
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
Wysłany: 2014-03-23, 21:59
|
|
|
Dodek napisał/a: | Peterek, gdzieś sie o tym wogóle dowiedziałeś ? |
Kiedyś wpadł mi w ręce jakiś nr National Geographic i tam to było opisane. Takich miejsc na mazurach jest cała masa. Oprócz dworków, cmentarzy (z których często można się sporo dowiedzieć), zamków no i świetnych widoków, jest jeszcze cała masa poniemieckich umocnień z czasów I i II wojny a nawet zachowały się szczątki wału ziemnego, który kiedyś był prawdopodobnie elementem polsko-krzyżackiej granicy
Jak przetrwał ten cmentarz? miejscowi szanują go jak każde inne miejsce pochówku a obcy mają tam mocno ograniczony dostęp. |
_________________ "...obsraj sie a nie daj sie..."
To moja maszyna! |
|
|
|
|
BeerfaN
Made in PRL
Motocykl: była ETZ, jest xf650
Pomógł: 19 razy Wiek: 42 Dołączył: 03 Lip 2007 Posty: 818 Skąd: Warszawa Marysin
|
|
|
|
|
Peterek
NNI A851
Motocykl: ETZ 250
Pomógł: 5 razy Wiek: 36 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 469 Skąd: Nidzica/Wwa
|
Wysłany: 2014-06-13, 21:04
|
|
|
BeerfaN, zapisany w kolejce |
_________________ "...obsraj sie a nie daj sie..."
To moja maszyna! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
|
|
Copyright © 2004-2015 MZ KLUB POLSKA
|
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 14 |
|
|
|